PI Climate to bezpłatny serwis analityczny, który zespół Polityki Insight przygotowywał przez trzy tygodnie (listopad-grudzień 2018), by informować o najważniejszych zagadnieniach związanych z konferencją COP 24 i klimatem. Jeśli interesujecie się Państwo polityką klimatyczną i zagadnieniami z nią związanymi, zapraszamy do poznania naszych codziennych serwisów analitycznych - Polityka Insight Premium oraz Polityka Insight Energy.
Bezpłatny próbny dostęp do serwisu PI Premium
Bezpłatny dostęp do serwisu PI Energy
Więcej o Polityce Insight
Większość przybyłych na COP24 miała swoje listy do Świętego Mikołaja. Niektórzy marzyli o drobnostkach, takich jak decyzja. Jakakolwiek decyzja. Inni chcieli więcej, na przykład – większych ambicji klimatycznych. A jeszcze inni najwyraźniej marzyli o węglowej bryle, anglosaskim odpowiedniku naszej poczciwej rózgi.
Katowicki szczyt zakończył się jak większość COP-ów. Pod koniec zrobiło się nerwowo, ale negocjatorzy zdołali przepchnąć wielbłąda – czyli ostateczny tekst porozumienia – przez ucho igielne. To sukces sam w sobie. Rulebook, czyli zestaw zasad, które pozwolą porozumieniu klimatycznemu funkcjonować w praktyce, ruszy tę nieco ociężałą maszynerię polityki klimatycznej do przodu.
Dużo będzie teraz mowy o tym, kto wygrał, a kto przegrał w Katowicach. Uporządkujmy to.
Po pierwsze, wielkim zwycięzcą są same Katowice i debata na temat węgla i klimatu w Polsce. Kiedy COP19 odbywał się w Warszawie pięć lat temu, zainteresowanie mediów było znikome. Dziś zmiany klimatu, smog i węgiel stały się na dwa tygodnie najważniejszymi tematami lokalnych i krajowych gazet. Telewizje i stacje radiowe też wałkują temat. W Katowicach, stolicy górnictwa, ludzie rozmawiają o klimacie na ulicy. Podnoszenie świadomości odniosło wielki sukces. Miejmy tylko nadzieję, że debata będzie się toczyć i skłoni ludzi do działania.
Po drugie, przyjęcie rulebooka czy też „pakietu katowickiego” przynosi oddech ulgi. Te zasady pozwolą na monitorowanie sprawozdawstwa poszczególnych państw na temat prowadzonych działań ochrony klimatu, a także podnoszenia przez nie ambicji klimatycznych co pięć lat. Zawiera też zapisy co do tego, jak przekazywać środki pomocowe do najbiedniejszych krajów, aby te mogły walczyć ze zmianami klimatu i dostosowywać się do nich. Pakiet to niezbyt poręczny, 130-stronicowy podręcznik. Przy ocenie jego możliwego oddziaływania trzeba być zatem ostrożnym. Zawartość jest zbyt techniczna i zbyt skomplikowana, aby już dziś stwierdzić, że „to jest dobre” albo nawet że „to zadziała, jak zaplanowaliśmy”. Poczekamy, zobaczymy – grunt, że mamy chociaż ten prototyp!
Po trzecie, w Katowicach przekonaliśmy się, że wielostronne rozmowy wciąż działają. Gorączkowe negocjacje za pięć dwunasta załatwiły stosunkowo trudne problemy w dosyć niespodziewanych konfiguracjach. Dwa ścierające się mocarstwa, USA i Chiny, zgodziły się co do rozliczeń. Turcja, która szachowała posiedzenie plenarne niemal do 22.00 w sobotę, w końcu złagodziła żądania, co pozwoliło dobić targu bez sprzeciwów. Oczywiście pozostało kilka kwestii, które odłożono do następnego COP-u. Brazylia zdołała zablokować tę część rulebooka, która dotyczyła rynków, ale delegacji UE przy pomocy Chin udało się znaleźć rozwiązanie, by przyjąć całą resztę pakietu. Ogólnie rzecz biorąc mocarstwa pracowały konstruktywnie, kraje rozwijające się nie uciekały od odpowiedzialności, a najbiedniejszym państwom przyznano, że najbardziej potrzebują pomocy. Przestał istnieć dwubiegunowy podział na świat biednych i bogatych ustanowiony przez protokół z Kioto. Zwyciężyła troska o klimat.
Po czwarte, ambicje. Aktywiści i niektóre państwa, zmotywowane ostatnim raportem IPCC, zjechali do Katowic, aby żądać intensywniejszych działań na rzecz klimatu. Od początku nie było na to szans, stąd ostateczny wynik – czyli kurtuazyjna wzmianka o raporcie w tekście porozumienia, pozbawiona wezwania do działania – nie jest niespodzianką. Sekretarz generalny ONZ będzie od teraz monitorował te niewymierne kwestie – po raz pierwszy na wrześniowym szczycie w Nowym Jorku. Kto wie, może nawet zamieni się to w stały element kalendarza, który ujmie nieco politycznego napięcia z konferencji COP. To byłoby interesujące rozwiązanie.
Na koniec polska dyplomacja i softpower. Na szczęście COP24 zakończył się przyjęciem porozumienia. Gdyby do tego nie doszło, o niczym innym by nie rozmawiano. Nie powinniśmy jednak rezygnować z dyskusji o tym, jak sprawili się gospodarze. Szczyt po raz kolejny potwierdził, że mamy znakomity zespół negocjatorów klimatycznych. To dzięki nim COP24 zadziałał! Problemem są natomiast nasze władze. Nie tylko ignorują zawodowców, których posadziły przy stołach negocjacyjnych, ale niemal uniemożliwiają im pracę. „Pomoc” ze strony prezydenta, ministrów (z nielicznymi wyjątkami) i władz lokalnych to kpina. Wychwalanie węgla; ignorancja tak olbrzymia, że to niemal klimatyczny negacjonizm; a także trzymanie się z dala od procesu negocjacyjnego – to nie tylko niewybaczalne błędy. To olbrzymia, zmarnowana szansa. Wydaliśmy z budżetu ok. 250 mln złotych na organizację szczytu. Za te pieniądze można było pokazać coś więcej niż tylko pomazany węglem landszafcik. Wszyscy politycy, których zobaczyliśmy na szczycie, sumiennie sobie zapracowali na węglową rózgę, której poza nimi nikt już w Polsce nie chce.
Wyniki szczytu nie są jednoznaczne. Będzie je można ocenić w przyszłości, dopiero po przetestowaniu rulebooka w praktyce. A miłośnikom symboli polecam, co następuje: to w Katowicach – górniczej stolicy – pierwsza globalna umowa klimatyczna w historii otrzymała narzędzia wykonawcze. W górę serca! Dziękujemy za lekturę i wesołych świąt.
Krzysztof Bolesta
Najdłuższy COP w historii. W niedzielę, 16 grudnia, krótko po północy, prezydent COP24, Michał Kurtyka, zamknął szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach. Był to jeden z najdłuższych COP-ów w historii – trwał ponad 15 dni. Wzięło w nim udział blisko 200 przedstawicieli 196 państw świata. Według władz Katowic w sumie, wraz z obserwatorami i dziennikarzami, w imprezie uczestniczyło ponad 21,5 tys. osób. Kolejny COP25 odbędzie się w Chile.
Pakiet katowicki przyjęto jednomyślnie. Prezydent COP24, Michał Kurtyka, otworzył ostatnią plenarną sesję COP, przypominając, że „w naszych staraniach nie chodzi tylko, aby opracować tekst i wyjechać do domu z największymi zyskami dla naszych narodowych i krajowych interesów”. „Kieruje nami poczucie humanizmu i zaangażowanie w dobrostan Ziemi, która żywi nas i pokolenia, które przyjdą po nas”. Jak zaznaczył, gdy na jednej sali znajdują się przedstawiciele 200 krajów, niełatwo dojść do porozumienia nad szczegółową umową o technicznym charakterze. Następnie Kurtyka pytał o sprzeciwy wobec poszczególnych części pakietu. Jedyne zastrzeżenia zgłosił delegat Indii, ale od razu zastrzegł, że „biorąc pod uwagę ducha obrad”, nie będzie blokował przyjęcia dokumentów. Tuż po tym wystąpieniu, Kurtyka mógł ogłosić jednomyślną decyzję o przyjęciu pakietu. „Na COP24 osiągnęliśmy historyczny sukces, mam nadzieję, że Katowice staną się historycznym miejscem w globalnej polityce klimatycznej, tak jak wcześniej Kioto i Paryż” – ocenił po zakończeniu szczytu.
Brazylia i Turcja opóźniają koniec COP24. W sobotę późnym wieczorem państwa ONZ zgromadzone w Katowicach przyjęły dokument końcowy, tzw. pakiet katowicki. Negocjacje dokumentu przeciągnęły się o ponad 30 godzin – pierwotnie zakończenie COP24 planowano na piątek, na godz. 15. Powodem opóźnienia były zastrzeżenia Brazylii i Turcji. Brazylijczycy domagali się korzystniejszych dla siebie rozwiązań w mechanizmach rynkowych umożliwiających handel redukcjami emisji gazów cieplarnianych po 2020 r. Jego powołanie przewiduje art. 6. porozumienia paryskiego. Ich oporu nie dało się przełamać, przez co cały rozdział o art. 6 został ostatecznie wykreślony z pakietu katowickiego. Gdy kryzys z Brazylią udało się opanować z pomocą UE oraz Chin, Turcy ponowili swoje żądanie z początku szczytu o usunięcie swojego kraju z grupy państw rozwiniętych i dołączenia do państw rozwijających się, aby móc otrzymywać pomoc finansową. Również tutaj polska prezydencja otrzymała pomoc w rozwiązaniu impasu. Pomocne okazały się Niemcy i Francja. Największą rolę w doprowadzeniu negocjacji do szczęśliwego końca na ostatnim, najtrudniejszym etapie odegrała oprócz negocjatorów z zespołu prezydencji wąska grupa państw, do której trzeba zaliczyć Egipt, Mali, RPA, Trynidad i Tobago, Niemcy, USA, Chiny i Nową Zelandię. Dużą rolę odegrał rownież komisarz UE Miguel Arias Cañete.
Państwa gratulują przyjęcia pakietu katowickiego. Przedstawiciele krajów w wystąpieniach przed zakończeniem COP24 gratulowali polskiej prezydencji prowadzenia negocjacji i przyczynienia się do przyjęcia pakietu katowickiego. Gratulacje przesłał prezydent Francji, Emmanuel Macron, który pogratulował „ONZ, naukowcom, organizacjom pozarządowym i wszystkim negocjatorom”. „Francja i Europa muszą wskazywać drogę. Walka trwa” – dodał. Gratulacje Kurtyce na Twitterze złożył również w sobotę wieczorem prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Z kolei Paul Watkinson, szef SBSTA, zwrócił na Twitterze uwagę na ogromną rolę, jaką w przygotowaniu ostatecznego tekstu negacyjnego odegrały kluczowe osoby w polskiej prezydencji – Katarzyna Snyder, Artur Lorkowski i Adam Guibourgé-Czetwertyński.